za chwilę będzie pięć lat, czyli rozważania nad blogiem

Jak pewnie niektórzy pomyślą: czyli marudzenie i użalanie się.
Ano niezupełnie. Raczej jest to pięcioletnie podsumowanie. 

Ostatni rok, kiedy to musiałam zawiesić działalność bloga, ze względu na pracę zawodową, dał mi wiele do myślenia. Zweryfikowałam swoje nastawienie do bloga na podstawie obserwacji, które w skrócie mogę przypisać konkretnym rocznikom prowadzenia bloga.

Pierwszy rok - rosnąca radość z tego, że ktoś che moje słowa czytać i chce oglądać moje prace. Wciągająca bardzo miła odskocznia od pracy zawodowej.

Drugi rok - gonienie za czytelnikami, a właściwie kimś, kto chciałby moje prace kupić. Jak mogę ocenić z dystansu, raczej złudne, bo z góry przecież już wtedy było wiadomo, że pracy nie rzucę.

Trzeci rok - ciąg dalszy gonitwy połączony z odwiedzaniem innych blogów. Poznałam wielu fantastycznych ludzi. Blogowanie (posty i komentowanie) szybko stało się środkiem, za pomocą którego podtrzymywałam nowe znajomości realne i wirtualne. 

Czwarty rok - blog jest obowiązkiem, czuję lekkie znużenie. Zauważyłam, że gdy trochę rzadziej zamieszczam posty, moja strona słabnie w statystykach. Założyłam fb, gdzie po roku widzę dokładnie to samo. W tym samym czasie dzieją się ważne sprawy w moim życiu, które ukierunkowują mój światopogląd.

Piąty rok - permanentny brak czasu wynikający z obowiązków służbowych skutkuje jeszcze mniejszą dawką postów i całkowitym zanikiem moich komentarzy na innych blogach. Mimo, że zawodowo podfrunęłam, to na blogu statystyki lecą na łeb. Wiadomo, jak się człowiek nie odzywa, to ma mniej znajomych. I jest to prawdziwe zarówno w życiu, jak i w internecie. Pojawienie się, w okolicy lata, moich nowych wpisów niewiele daje, co oznacza, że czytelnicy już musieli być wcześniej znużeni tym blogiem. A to, że brakowało wpisów, to tylko utwierdziło ich w przekonaniu, że blog można wykreślić z listy czytelniczej. Dodatkowo zauważyłam zaletę owego braku czasu na internet: mimo, że strasznie dużo pracowałam na komputerze w dokumentach zawodowych, to jednak miałam więcej czasu na rodzinę. Brak czasu na blog stał się wytchnieniem. Dlatego bardzo rzadko komentuję. Wybaczcie.

Całe pięć lat - stanowię konkurencję w blogowaniu, co mnie dziwi, bo chyba nikomu nie kradnę czytelników, bo niby jak. Nie hejtuję i nie robię cichych linków. Poza tym prowadzę nietypowy blog, dziwnie piszę, i jak na kobietę niestandardowymi rzeczami się zajmuję. 

Ostatnie pół roku - zmiana mojego nastawienia na blogowanie. Krótkie notki (ta jest wyjątkiem), może trochę na wzór fb. Mebelek, tylko wtedy gdy będzie, nie ma przymusu, że jeden wpis na tydzień. Niech statystyki lecą. Zostaną tylko ci znajomi, którzy faktycznie chcą wiedzieć co tam u mnie słychać.

Dodatkowo na to nakładają się różne doświadczenia zawodowe, piknikowe, rodzinne, co daje w konsekwencji pewne podsumowanie. 

Jak o każdą działalność, by się rozwijała, albo chociaż utrzymywała na stałym poziomie, trzeba dbać.

Prowadzenie bloga przyniosło mi satysfakcję i kilku wspaniałych znajomych. Dziękuję Wam, że jesteście! Mam też przeogromny bagaż doświadczeń, w większości pozytywnych.

Nie mam za to zbyt wielu korzyści materialnych z utrzymywania bloga. Czasami mam zapytania od osób zainteresowanych zleceniem mi pracy stolarskiej, ale póki co, wykonałam dosłownie cztery prace, bowiem w dziewięćdziesięciu pięciu procentach przypadków ludzie się dziwią, że nie robię za darmo, albo chociaż po cenie materiału. Poza tym nie potrzebuję otwierania działalności gospodarczej i w zasadzie od pewnego czasu odmawiam wykonywania prac na zlecenie, chociaż może niepotrzebnie bo i tak w znakomitej większości uważają się nie decydują. Tak na marginesie, można ode mnie kupić tylko takie meble, które są już zrobione ot tak, po prostu, bo mi się chciało. W wyniku prowadzenia bloga miałam ze trzy współprace barterowe, ale koszt wykonania posta (nie liczę materiału na meble, bo były z przeznaczeniem do mojego domu), napisania tekstu, obrobienia zdjęć i pozostałych działań dawał bilans na zero. 

Wydaje mi się, że w odbiorze przez ludzi zaglądających na moje strony, moje prace nawet ciekawią, ale chyba tylko dlatego, że baba stolarzem (jako pasja). A z drugiej moje wyobrażenie mebla zdecydowanie odbiega od panujących trendów i nie budzą one większego rzeczywistego zainteresowania idącego dalej niż pokiwanie głową przy komputerze. I całkiem niedawno uświadomiłam sobie, że całe szczęście, że tak właśnie jest! Gdyby budziły duże zainteresowanie, stanęłabym przed dylematem: co najpierw? Bo czasu jest zbyt mało, by wszystko robić i z niczego nie rezygnować. 

Czy w związku z tym podsumowaniem będą działania? Nie wiem. Na razie myślę. 

Na pewno znów potrzebuję odpoczynku od bloga, by po pierwsze przemyśleć całość lepiej i by nabrać odpowiedniego dystansu. Po drugie zmiana pracy wiąże się z innymi obowiązkami, a po trzecie będę zmieniała miejsce zamieszkania, co teraz oznacza, że na drewno czasu nie mam, a za chwilę dokładnie to samo "po trzecie" będzie oznaczało, że będę w drewnie pracowała ze zdwojoną siłą, by umościć sobie kolejne gniazdko. I właśnie dlatego nie wiem co zrobić :) Może rozruszam ten blog, a może ruszę z całkiem nowym, innym blogiem, bo blogowanie gdzieś jednak we mnie siedzi.

A tak przy okazji. Właśnie dzisiaj, pisząc ten post (już ze cztery godziny), w jednej z przerw, przeczytałam kilka ciekawych rozważań nad końcem bloga, tego konkretnego, ale myślę, że dotyczyć to może wielu, skoro część zdań pasuje do mnie. 

A u Was, jak to jest z blogowaniem?

Komentarze

  1. Witaj Anetko. Twój blog ma tyle co moja mała córeczka. Nie ma wątpliwości, że rodzina jest ważniejsza niż jakikolwiek blog. Czasu nie cofniesz i nie odzyskasz straconych chwil z rodziną, pomimo tego miło jest patrzeć na Twoje prace, w które wkładasz tak wiele serca i mam nadzieję ,że nie przestaniesz publikować choć kilku zdjęć raz na jakiś czas. Wiele osób jak wspomniałaś może obejrzy i pokiwa tylko głową, inni pomyślą co to w ogóle jest, nie wiedząc ile pracy trzeba w to włożyć, inni siedzą przed telewizorem i nie opuszczają ulubionych seriali, a inni idą do warsztatu i odstresowują się po dniu pracy, kiedy to strug odcina wiór za wiórem, dłuto wycina ciekawy wzór i o niczym innym nie trzeba myśleć -tylko co ciekawego z tego wyjdzie. Życzę wszystkiego najlepszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasu nie cofnę. Na własnej skórze doświadczyłam, jak blogowanie wciąga. I zobaczyłam też, że to nie jest obowiązek, bo przez chwilę tak czułam. Blogowanie jest przyjemnością. Dlatego też szkoda mi jest tak całkiem się odciąć.
      A zapomniałam napisać "po czwarte" - idzie zima, a razem z nią mróz, co uniemożliwia pracę w szopie. Liczę na to, że w nowym miejscu uda mi się tak to zorganizować, by i zimą mieć ogrzewanie w szopie, chociażby jakąś kozą :))
      A to nie jest tak, że całkiem opuszczam blog. Póki co, z przyczyn, które opisałam, przez jakiś czas na pewno rzadziej będą się pojawiały posty. I będę w tym czasie myślała. Nowy blog może się okazać dobrym sposobem na zmianę formuły. Ludzie przyzwyczają się do pewnych rzeczy. A nowy blog, na innych zasadach, będzie inny. I przez ten czas mojej połowicznej absencji będę myślała co zrobić. Czy tu, czy w innym miejscu. Tak pisałam, blogowanie gdzieś we mnie siedzi i chyba trudno mi będzie tak całkiem to zarzucić :))).

      Usuń
  2. Po prostu wróć jak przyjdzie dla Ciebie na to czas. Poczekamy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin witaj :) Potrzebuję czasu na przemyślenia, ale nie sądzę bym dała radę całkowicie zarzucić blogowanie a już na pewno nie porzucę drewna :)))
      Zajrzyj za jakiś czas, być może coś będzie, bo w głowie pomysłów na drewno mam chyba z milion :))))), niech tylko osłabną "po pierwsze", "po drugie", "po trzecie" i "po czwarte", a jak "po trzecie" się zrealizuje, to na pewno będzie się działo :))) tylko jak i gdzie będę blogowała, to jeszcze do końca nie wiem.

      Usuń
  3. Zaglądam tu regularnie, wiesz? Z przyjemnością. Przemyślenia co do blogowania mam jednak podobne: od okresu fascynacji po pewne znużenie i zdziwienie, że ludzie oczekują ode mnie orkiszowych chlebów i zdjęć za free. A to przecież kosztuje. Twój trójnożny stolik PRL nadal zajmuje centralne miejsce w moim pokoju, wiesz?:) Bardzo go lubię.
    Mam nadzieję, że nie przenosisz się gdzieś hen daleko. Podsumowanie? Blog to moja przestrzeń przyjemności, coś jak dodatkowy pokój w domu. Wirtualny, niezobowiązujący. Pal licho statystyki. Cierpliwie czekam na Twoje relacje z urządzania się na nowo.
    Z pozdrowieniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i ja poczytuję o chlebkach orkiszowych Hildegardy :))))) wiesz? :DDD Monika, dziękuję i cieszę się, że stolik ciągle jest użyteczny :))) czego potwierdzenie znajduję czasem na Twoich zdjęciach. Wiem, że tylko czasem, bo przecież tło trzeba urozmaicać :)))))))
      Czytając inne końce blogów, jak chociażby ten podlinkowany, i czytając niekiedy komentarze, w tym Twój, to nie sądzisz, że jest to z punktu widzenia psychologii jakiś syndrom? Syndrom bloggera? Jedni w tym momencie kończą blogowanie inni trwają na posterunku, ale każdego dopada podobna refleksja.

      Usuń
    2. Refleksja że blogerów traktuje się jak zdesperowanych fascynatów, którzy są w stanie pracować za jeden uśmiech, jest powszechna. Drugi trend to sprzedawanie się za bezcen i posty pod reklamodawcę (testowanie blenderów, kosz produktów z Lidla). Bardzo odstręcza mnie taka komercjalizacja. A faza od fascynacji po spowszednienie dotyczy wszelkich zainteresowań, jeśli okazało się, że nie przynoszą oczekiwanych efektów. Trzymaj się siebie!

      Usuń
    3. tak.... oj prawda, to prawda. Też uważam taką komercjalizację za niebyt udaną formą symbiozy(?) bloggera i reklamodawcy. Ale nie zgodzę się z Tobą co do tego, że każda fascynacja kończy się spowszednieniem.... u mnie blogowanie, owszem, ale nie dotyczy, absolutnie nie dotyczy drewna ;DDDDDD i to jest chyba niezwykłe :DDDD

      Usuń
  4. A link do końca sąsiedniego bloga (ciągle mam wrażenie, że nas - blogerów dzieli tylko jeden płot) w sedno!

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też podobnie - czasami, gdy pracuję musze zakłądac sobie blokade na bloga, żeby nie zagladać, nie sprawdzać - nawykowo - komentów etc. Blogowanie dało mi jednak mnóstwo znajomych, także w realu, bez bloga byłoby bardzo smutno... Udało się kilka rzeczy załatwić blogiem - adopcje zwierząt, jakieś ciekawe newsy, namiary, wymiana doświadczeń... Choć dla wszystkich "rozsądnych" blog jest "stratą czasu", jak mnie oświecił kuzyn niedawno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie zawsze Ciebie podziwiałam za bogactwo wpisów i ich zawartość. Moje wpisy są tycie, a Twoje niekiedy są niemal jak powieści :)))) ale masz rację, trzeba co jakiś czas blokadę.
      Tak, znajomości są najbardziej wartościowym bogactwem blogowania :))))
      Zastanowię się nad tym, co powiedział Twój kuzyn :DDD

      Usuń
  6. Przed wszystkim gratuluje! Piatka , to kawal czasu:) Anetko, przyznaje, ze dawno do Ciebie nie zagladalam ale sama Wiesz jak jest z tym czasem ktory zawsze jest niedoscigniony i ciagle go brak.
    Znasz moje zdanie, dla mnie blogowanie, to odskocznia. Nie robie tego na sile, nie pisze dla reklam, zarobku czy podciagniecia statystyk. Slyszalam rowniez takie opinie, ze komentarz, za komentarz. Dla mnie jest to niezrozumiale, decydujac sie na zalozenie bloga od poczatku mialam konkretne zalozenie i tego sie trzymam.
    Mam nadzieje, ze nie zrezygnujesz z pisania. Rob, to co kochasz, bo to najwazniejsze.
    Zycze Ci wszystkiego co najpiekniejsze - serdecznosci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataner, ano wiem, jak to jest z tym czasem :( sama pewnie widzisz, ze nie ma moich komentarzy :) a tak w ogóle, faktycznie jest tak, piszesz, że komentarz za komentarz. Sama czasem gdzieś zostawię komentarz a za chwilę widzę odpowiedź u siebie na blogu :) Na początku i u mnie blog był odskocznią, później zobaczyłam, że może być to sposób na znaczące urozmaicenie życia, a potem, na co złożył się również przymus zawodowy, takie jakby przetarcie oczu :))) i teraz widzę, że ten blog może trzeba odświeżyć albo zmienić ... Sama jeszcze nie wiem. Z pseudopisania raczej nie zrezygnuję, ponieważ gdzieś to we mnie siedzi. po długiej zeszłorocznej przerwie z ochotą wróciłam do napisania kilku słów. :)))) Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Anetko, a co z Torfowiskiem? To Twoje dziecko, jestem bardzo ciekawa.
      A tak w ogole to nie moge uwierzyc, ze zmieniasz miejsce zamieszkania, a co z dniem piwonii.
      No chyba sie porycze:((((((

      Usuń
    3. Torfowisko ciągle jest, tylko jeśli ja nie mam czasu na wszystko, tak i nikt inny się tym nie zajmie mimo pozytywnych deklaracji :(((( Wiem, ze tam są zaległości, ale obiecuję nadgonię. Jak umieszczę posty, to od razu kilka i datami umieszczę je mniej więcej tak, jak się to działo. A przeprowadzka, to nie koniec świata :)) będę mogła robić nowe mebelki, w tej chacie już mi się nie mieszczą :) posadzę nowe piwonie i zrobię park :DDDD

      Usuń
  7. Może potrzebujesz czasu na chwilowe odejście? mam nadzieję, że nie zawiesisz kompletnie tego bloga; lubię Twoje wpisy, uwielbiam oglądac Twoje prace, są naprawdę wyjątkowe.
    Kiedyś też goniłam za czytelnikami, ale kiedy przyszedł moment, że musiałam ograniczyć czas na moje robótki ręczne, na komputer, zaczęłam mniej publikować, a już zupełnie nie wstawiałam materiałów pt. "przepis od A do Z, jak coś zrobić", straciłam... myślę, że ponad połowę czytelników. Zrobiło mi się przykro, ale potem otrząsnęłam się z tego i życie realne wzięło górę. Teraz piszę, bo to lubię, poza tym często, po zobaczeniu czegoś w Irlandii muszę, po prostu muszę, się tym podzielić.

    Żtczę Ci tego, co czego najbardziej potrzebujesz - żeby się spełniło(a czego?, to Ty już sama wiesz najlepiej)

    pozdrawiam z Zielonej Wyspy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Myślę, że to nie jest odejście całkiem, ale na pewno, przez chwilę, będę tutaj zaglądać sporadycznie. Będę się zastanawiała co dalej.
      Zawsze się zastanawiałam, dlaczego ktoś jest tak dobry, że za darmo upowszechnia swoje wzory na swetry i inne niteczkowe prace. Sama trochę dłubię i wiem ile czasami trzeba się nakombinować, by coś wyszło :)) I chcę powiedzieć, że dobrze zrobiłaś zaprzestając takiej publikacji. Plusy masz pewnie takie, że wiesz, kto zagląda na Twój blog dla Ciebie, a nie dla wzorów i na dłuższą metę pewnie jesteś spokojniejsza :))) Ja co prawda nie straciłam wielu czytelników, ale zauważyłam ich "odpływ". I ta się składa, że kilka innych spraw pozablogowych również dzieje się w tym samym czasie, stąd moje przemyślenia. Jak czytam Wasze komentarze, to jest mi miło :) i pewnie dla Was zostanę, zobaczę tylko, czy tu, czy w innym miejscu :)
      Serdecznie pozdrawiam :D

      Usuń
  8. PS. miało być: życzę .... :) dalej też mi niepotrzebnie coś wskoczyło, ale się spieszę i tak wyszło

    OdpowiedzUsuń
  9. Anetko, byłam przy tym jak chciałaś zrezygnować z blogowania. Namawiałam byś wróciła. Piszesz, że Twój blog jest inny. I właśnie o to chodzi. Jest wyjątkowy. Często czytam Twoje posty by się nauczyć czegoś nowego , innego. Oczywiście prowadzenie bloga powinno być przyjemnością a nie obowiązkiem. Ja lubię prowadzić bloga i nawet jeśli nie mam statystyk to się wcale nie martwię. Życzę Ci wszystkiego tego o czym marzysz!!! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Ano tak, w zeszłym roku znikałam, ale tylko do wiosny, ponieważ musiałam zająć się super ważnymi rzeczami zawodowymi :)) Później wróciłam, a teraz też raczej całkiem nie zniknę, ale rozważam różne możliwości... I zdecydowanie nastawię na blogowanie bez poczucia obowiązku. Statystykami się martwiłam, gdy wydawało mi się, że blog może być jakby drugim sposobem na zarobienie kilku groszy. Już dawno pogodziłam się z tym, że nie będzie. I statystykami się mocno nie przejmuję. Widzę tylko pewne trendy, co daje podstawy do pewnych refleksji o naturze ludzkiej w kontekście socjologicznym :DDDDDDD
      Serdeczności :)))))

      Usuń
  10. Właśnie mi się przypomniało, że mam jeden filmik do opublikowania. Filmik z serii "Spokojne życie stolarza " :))))) Będzie w takim razie jeszcze jeden post przed dłuższą przerwą :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja dzięki blogowaniu poznałam Ciebie co jest bezcenna wartością dodaną. Bardzo bym się chciała z Tobą spotkać i pogadać, bo ciekawa jestem tych wielkich zmian w Twoim życiu. Uda się?

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja dzięki blogowaniu poznałam Ciebie co jest bezcenna wartością dodaną. Bardzo bym się chciała z Tobą spotkać i pogadać, bo ciekawa jestem tych wielkich zmian w Twoim życiu. Uda się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuks-ja !!! :DDDDDDDDD Nowe znajomości są bezcenne :DDDDDD
      Zmiany wielkie :) może trochę za szybko, ale już nie bardzo jest jak je zatrzymać. I przez to galopowanie, z tym znienackiem spotkać się nie mogę :(((( Teraz to już na pewno się uda :) taki pstryczek :D

      Usuń
  13. Wiesz, ja nie patrzę w statystyki. Kiedy mam czas i ochotę, to coś pisze, kiedy nie mam po prostu nie zaglądam do komputera ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z okazji świąt Tobie, Twoim bliskim i wszystkim czytelnikom składam najlepsze życzenia. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję :)

Popularne posty