Renowacja własnych szafek
Wydaje się, że powoli mogę wracać do drewnianych robótek :).
Trzy książki napisane, ostatnia właśnie się drukuje. Jeszcze,
co prawda, ze trzy segregatory papierów muszę jakoś złożyć i opisać do końca
lipca, ale jest jeszcze czternaście dni i do tego czternaście nocy, to może mi
się uda ;)
I na dobry początek, na zachętę dla mnie i dla Was, miałam
chwilkę czasu by przeprowadzić renowację moich jednych z pierwszych mebli. Jeju
jak to strasznie brzmi: renowacja moich mebli! Jestem już tak stara? Na
zdjęciach szafki po renowacji.
Tak się złożyło, że jak się zabrałam za renowację, to zaraz
po końcowym złożeniu pierwszej szafki, tuż przed znalezieniem czasu na renowację drugiej
szafki, ponownie dostałam uczciwą propozycję współpracy. Nie jakieś tam dziwne
linkowanie za mrzonki i cudaczną dekorację bloga reklamami z udawaniem, że Wy, moi czytelnicy nie połapiecie się w cichym linkowaniu. Nie jest to też
pisanie kolejnych postów na inne strony w zamian za nieco większą liczbę
kliknięć na swoim blogu i kompletny brak czasu by napisać coś u siebie. Otrzymałam konkretną propozycję z konkretami.
Generalnie na współpracę się zgodziłam również dlatego, że
ów sklep z narzędziami podglądam już jakiś czas i widzę, że mają wybór wielu
marek narzędzi. Można spokojnie się zastanowić co się potrzebuje.
Zaczęłam współpracę z narzędzia.pl.
Żeby współpraca wyglądała poważnie, to posty powstałe z tego
tytułu, będę pisała normlanie, co niektórych ucieszy, a innych zmartwi :)
A wracając do renowacji…. :)
Starą szafkę,
którą możecie zobaczyć tutaj (blog zaczęłam pisać wiele lat po „wyprodukowaniu” tych szafek :D), rozebrałam na czynniki pierwsze otrzymując stosik
desek. Z desek zdarłam starą i powycieraną już w kilku miejscach lakierobejcę.
Z płaskich powierzchni zdjęłam ją włączając moją
heblareczkę, którą kiedyś gdzieś już było widać, a kanty mozolnie ścinałam
starym nieco zdyzelowanym strugiem (nowy było mi szkoda tępić na starej farbie),
a potem papierem ściernym.
Poprzednio szafka była połączona na wkręty, bo wówczas
zaczynałam pasję stolarską i jeszcze nie posiadałam odpowiednich narzędzi i
umiejętności. Teraz sama się za głowę łapię, jak tak można było. Jej, ależ to dawno było, łezka się w oku kręci … :)
A swoją drogą, to można w tym znaleźć otuchę, bo wynika z
tego, że jak się kupi gotowe ładnie wyheblowane deski, to można już wiele
zrobić :) Wystarczy
wyrzynarka, garść wkrętów i gotowe :)
Obecnie chciałam zmienić stan rzeczy i ładnie ze sobą deski
połączyć na kantach, by nie było już żadnych szczelin między nimi. Do tego
przydaje się wiertarka. I właśnie przy drugiej szafce trafiła mi się do
sprawdzenia nowa wiertarka Bosh’a.
Zdecydowałam się na łączenie desek na kołki. Na kantach,
które miały się ze sobą łączyć, po ładnym ułożeniu desek jedna na drugiej, zaznaczyłam
miejsca do wiercenia.
Potem, używając sprytnego przyrządu, wypatrzonego gdzieś na
niepozornej półce w supermarkecie budowlanym, wywierciłam otwory. Na wiertle założona jest specjalna tulejka, w której jest mała śrubka, która zaś dokręcona do wiertła uniemożliwa przesuwanie się tulejki. W ten sposób regulowałam sobie głębokość wiercenia, by nie było ani za płytko, ani też za głęboko.
Oszlifowałam
zadziorki i posmarowałam klejem typu wikol. Klej wprowadziłam w otwory pod
kołki. Rozsmarowałam go również po całej powierzchni jednej z desek.
Po złożeniu desek, ścisnęłam je porządnie, niekiedy
dociskając je również na leżąco, by się nie wyginały w łódeczkę.
Później pięknie deski wyszlifowałam i pomalowałam nową farbą
:)
I złożyłam, przy okazji wymieniając prowadnice szuflad. Założyłam
takie, te po prawej, które umożliwiają wysuwanie szuflad niemal całkowicie poza
szafkę. Przy takim wysunięciu, gdy w zasadzie niemal cała powierzchnia szuflady jest dostępna, wygodniej jest z niej korzystać.
Tutaj zdjęcie, kiedy tylko jedna z szafek była po renowacji.
Podpowiem: ta jaśniejsza po prawej stronie ;)
A tu ponownie obie :)
Do następnego napisania
Rewelacja... Tak z ciekawością zerkałam na łączenie kołeczkami. Sama to zbudowałam tylko skrzynie na kwiaty, ale z nimi to się nie bawiłam - długie, cienkie śruby dały radę... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, jeśli jest jakiś pomysł, to naprawdę wystarczy kilka desek i wkrętów i gotowe :) Świetnie :)
UsuńA teraz po skrzyniach, co dalej będzie?
Pięknie dziękuję za komentarz:) Pozdrawiam serdecznie:) Fantastyczne szafki:)
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję :) i proszę o więcej postów o Kresach :)
UsuńŚwietna robota, cudny efekt, oraz przede wszystkim: ogrom wytrwałości i pracowitości :) Do takich pięknych odnowionych mebli, na pewno przydałyby się odpowiednie, retro uchwyty meblowe. Również chcieliśmy nawiązać z Panią współpracę i napisaliśmy odpowiednią wiadomość na FB. Myślę że Pani talent i meble + nasze akcesoria = świetna symbioza :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :). Na wiadomość odpowiedziałam.
Usuń