O drewnianych powolnych postępach oraz o tym do kogo jedzie stołeczek
Na początek to co najważniejsze!
Będąc dzisiaj na Starówce w Lublinie ...
zaczepiłam "postronną" osobę, a właściwie dwie :) Tak ładnie razem wyglądali, i ta róża .... :)
Poprosiłam o przeprowadzenie losowania i zgodę na opublikowanie zdjęć dokumentujących to miłe spotkanie :) Losowanie przebiegało tak:
Wylosowany numerek to: 7.
GRATULUJĘ !!!!!
Stołeczek numer 3 jedzie do Małgorzaty Chrobak :)
Małgosiu prześlij mi informacje o tym czy i ewentualnie jak się spotkamy na adres nietylkomeble@gmail.com :)
Jeszcze raz GRATULUJĘ :)
A sesję dokumentującą zrobiła nam Maminka. Bardzo dziękuję Ci za niezmiernie miłe spotkanie :) I liczę na to, że tak jak się umówiłyśmy, spotkamy się ponownie :) dziękuję :)
A teraz trochę o pierwszej części tytułu bloga :)
Robię długiego drewnianego cosia :) Cosia, co robiony całkowicie siłami własnych mięśni. Coś ma przeszło dwa metry długości. A dokładniej dwa ze sporym hakiem :) Wysokie jak stół.
Na początku, pewnie pamiętacie, cięłam deseczki i wstępnie je dopasowałam
Potem zabrałam się za wycinanie kokardek do łączenia blatu
Sklejanym blatem ozdobiłam sobie na kilka dni duży pokój :)
Później musiałam go pięknie wyrównać :)
Skoro tylko blat był gotowy, zabrałam się za wycinanie i dłutowanie łączenia boków. Trochę mi się z tym zeszło :) ale ten etap już skończyłam.
Potem sto dwadzieścia trzy mierzenia desek, żeby wczepy pasowały do otworów :) Sprawę komplikował trochę fakt, że postanowiłam nie równać desek, tylko zostawić wszelkie oflisy pozbawiając je jedynie kory. A skoro zostały, to ani jednego boku równiusieńkiego nie ma :) No to się trochę namierzyłam, nagłówkowałam i napasowałam :)
Ach, a do tego trzeba je było na długość poprzycinać :)
A tutaj widok na deseczki z góry, na ich naturalne zakończenia :)
Tutaj inne ujęcie kolejnego pasowania:
O, a tutaj już składam cały korpusik "do kupy". Na sucho na razie. To znaczy bez klejenia.
A po złożeniu "na sucho" korpusik wygląda tak:
Tak wyglądają w tej chwili boki. Będą one pięknie zlicowane. Nic nie będzie wystawać :)
Tutaj zaś widok naturalnie "wykończonych" desek po złożeniu. Musiałam je połączyć na mijankę, żeby się korpusik nie rozpadał przy podnoszeniu :)
A tak będzie mniej więcej wyglądał blat. Boki będą wystawały do góry. Jeszcze muszę dopracować kokardki, żeby ładniej wyglądały. Zastanawiam się nad kolorem tej szafki. Chodzą za mną jakieś floresy, ale sama nie wiem. Może tylko kolor?
A żeby szafka na koniec spełniała swoją funkcję, to zostały mi jeszcze do połączenia dwa takie stosiki deseczek, z których będą ....
Na razie zrobiłam tyle. Jak mi się poszczęści w gospodarowaniu czasem, to będę działać dalej :)
psssss
Czy już widzieliście? Jeśli jeszcze nie to zapraszam na niedawno założone dwie galerie. Zawierają to niemal to samo, ale do wyboru jest miejsce ich zamieszczenia :)
Jedna jest tutaj a druga tutaj.
Do obu linki zamieszczone są też po zdjęciem nagłówkowym
psssss
Do czasu Pikniku Stolarskiego obiecuję sprzątnąć trochę w szopie, a na razie póki co, za głowę można się łapać :)
Będąc dzisiaj na Starówce w Lublinie ...
zaczepiłam "postronną" osobę, a właściwie dwie :) Tak ładnie razem wyglądali, i ta róża .... :)
Poprosiłam o przeprowadzenie losowania i zgodę na opublikowanie zdjęć dokumentujących to miłe spotkanie :) Losowanie przebiegało tak:
Wylosowany numerek to: 7.
GRATULUJĘ !!!!!
Stołeczek numer 3 jedzie do Małgorzaty Chrobak :)
Małgosiu prześlij mi informacje o tym czy i ewentualnie jak się spotkamy na adres nietylkomeble@gmail.com :)
Jeszcze raz GRATULUJĘ :)
A sesję dokumentującą zrobiła nam Maminka. Bardzo dziękuję Ci za niezmiernie miłe spotkanie :) I liczę na to, że tak jak się umówiłyśmy, spotkamy się ponownie :) dziękuję :)
A teraz trochę o pierwszej części tytułu bloga :)
Robię długiego drewnianego cosia :) Cosia, co robiony całkowicie siłami własnych mięśni. Coś ma przeszło dwa metry długości. A dokładniej dwa ze sporym hakiem :) Wysokie jak stół.
Na początku, pewnie pamiętacie, cięłam deseczki i wstępnie je dopasowałam
Potem zabrałam się za wycinanie kokardek do łączenia blatu
Sklejanym blatem ozdobiłam sobie na kilka dni duży pokój :)
Później musiałam go pięknie wyrównać :)
Skoro tylko blat był gotowy, zabrałam się za wycinanie i dłutowanie łączenia boków. Trochę mi się z tym zeszło :) ale ten etap już skończyłam.
Potem sto dwadzieścia trzy mierzenia desek, żeby wczepy pasowały do otworów :) Sprawę komplikował trochę fakt, że postanowiłam nie równać desek, tylko zostawić wszelkie oflisy pozbawiając je jedynie kory. A skoro zostały, to ani jednego boku równiusieńkiego nie ma :) No to się trochę namierzyłam, nagłówkowałam i napasowałam :)
Ach, a do tego trzeba je było na długość poprzycinać :)
A tutaj widok na deseczki z góry, na ich naturalne zakończenia :)
Tutaj inne ujęcie kolejnego pasowania:
O, a tutaj już składam cały korpusik "do kupy". Na sucho na razie. To znaczy bez klejenia.
A po złożeniu "na sucho" korpusik wygląda tak:
Tak wyglądają w tej chwili boki. Będą one pięknie zlicowane. Nic nie będzie wystawać :)
Tutaj zaś widok naturalnie "wykończonych" desek po złożeniu. Musiałam je połączyć na mijankę, żeby się korpusik nie rozpadał przy podnoszeniu :)
A tak będzie mniej więcej wyglądał blat. Boki będą wystawały do góry. Jeszcze muszę dopracować kokardki, żeby ładniej wyglądały. Zastanawiam się nad kolorem tej szafki. Chodzą za mną jakieś floresy, ale sama nie wiem. Może tylko kolor?
A żeby szafka na koniec spełniała swoją funkcję, to zostały mi jeszcze do połączenia dwa takie stosiki deseczek, z których będą ....
Na razie zrobiłam tyle. Jak mi się poszczęści w gospodarowaniu czasem, to będę działać dalej :)
psssss
Czy już widzieliście? Jeśli jeszcze nie to zapraszam na niedawno założone dwie galerie. Zawierają to niemal to samo, ale do wyboru jest miejsce ich zamieszczenia :)
Jedna jest tutaj a druga tutaj.
Do obu linki zamieszczone są też po zdjęciem nagłówkowym
psssss
Do czasu Pikniku Stolarskiego obiecuję sprzątnąć trochę w szopie, a na razie póki co, za głowę można się łapać :)
Mam już temat Twojego wykładu na piknik: łączenie na kokardki.
OdpowiedzUsuńTo jest technika łącząca w sobie piękno stolarskiego fachu, trwałość połączeń i efekt nieosiągalny dla masowej produkcji.
Dobrze zrobione kokardki są dyskretnie eleganckie.
Pozdrawiam
-- Andrzej
Dobrze, zatem będziemy heblować kokardki, a dłutem wycinać gniazda :))) Ale z tego co pamiętam uzgadnialiśmy, że będziemy robić moją altanę :)))
UsuńAltana w kokardki? :))))
Ja zastygłam w oczekiwaniu z otwartą gębą.
OdpowiedzUsuńDobrze, że rąk można używać, gdy się ma otwartą buzię :))))))))
UsuńJeśli czekasz na ciąg dalszy, to niestety będzie to jeszcze trochę trwało :(
Spoko, coś sobie podstawię pod żuchwę;)))
Usuń:DDDDD To dobrze, na dłuższą metę byłoby ciężko :))))
UsuńGratulacje dla Małgosi ;)))
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem się i Tobie uda :)
UsuńRówież dziękuję za miłe spotkanie i słowa nie cofam, ciesząc się na następne :)
OdpowiedzUsuń:DDDDDD Będę w kontakcie :))))
UsuńGratulacje dla szczęściary, zazdroszczę ;-)
OdpowiedzUsuńA losowanie - super fajne :-)
Było to całkiem miłe doświadczenie :)
UsuńDziękuję serdecznie za tak wspaniałą nagrodę:) Własnym oczom nie wierzyłam, gdy zobaczyłam wyniki:) Tak bardzo marzyłam o tym ślicznym stołeczku i marzenie się spełniło:) Ale się cieszę:))) Już piszę do Ciebie maila i pozdrawiam gorąco:) Przesyłam również pozdrowienia dla Pani, która miała tak szczęśliwą rękę oraz dla Maminki:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją pasję i czekam na efekt końcowy najnowszego dzieła:) Miłego dnia:)
E-mail dostałam :) odpiszę wieczorem.
UsuńBardzo się cieszę, że przyczynię się do Towjej radości :)
Przejrzałam galerię i jestem pod wrażeniem:) A moi faworyci to drzwi z motywem kwiatowym i wspaniałe napisy:) Może to Twoja "wiosna" przegoni wreszcie zimę:)
UsuńOby przegoniła :) lubię zimę, ale tęsknię już za prawdziwą wiosną :)
UsuńDrzwi mam zamontowane tak, że jak patrzę przez okno siedząc przy komputerze, to je widzę :) musiałam sobie widok uprzyjemnić :)
Jestem pod wrażeniem galeri. Szczególnie bliska jest mi 'zabudowa' łazienki i lustro.
OdpowiedzUsuńłazienka się dopiero robi :)) to znaczy jedna się zrobiła, tylko ciągle jakieś drobiazgi są niedokończone (lubię większe roboty:))) a druga "się kiedyś zrobi" dziękuję :)
UsuńO mamo!!!!! Jesteś the beściak!!! Te kokardki powalają. Pozdrawiam, Beata
OdpowiedzUsuń:DDDDDDD
Usuńkokardki mają swój urok :) bardzo je lubię :) i większość stolarzy zdaje się też :)
Wow . Nie mogę się doczekać efektu końcowego.
OdpowiedzUsuńWitaj Joanna :)
Usuńja też nie mogę się doczekać :) tym bardziej, że ciągnie mnie do tej szopy, tak straszliwie, że serce mi się kraje, a tu kurczę co chwila jakieś pilne zlecenia w robocie :(
Zapraszam ponownie :)
Jestem pod wielkim wrażeniem. Zapraszam do mnie w celu odebrania wyróżnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witaj!
UsuńBardzo dziękuję, jest mi niezmiernie miło :))
Serdeczności