jemioła

|| poszłam z dębową deską do szopy || bez aparatu || skleroza || zdjęcia po cięciu || jedna deska na dwie mniejsze || na razie || w szopie była próba ostrzy w pile || wyszło kiepsko || chyba muszę nową || albo więcej siły i czasu na późniejsze szlifowanie || pewnie stanie na tym drugim ||







|| nie zbyt dobrze widać || na kantach || wyrwane włókna || jakoś różowo :) || to pewnie te okulary :) ||





|| inny temat ||

|| nie raz zadzierałam głowę na pobliskie jemioły || drobinę mam za krótką || po drzewach nie umiem || na bazarku rozbój || już lepiej patrzeć na drzewa || a tu przyszła lutowa zima || powiało ostro || gałązkę złamało || nadjechała aneta || zobaczyła prezent || m wyskoczył || gałązkę wrzucił do bagażnika ||







|| a teraz jemioła wisi pod sufitem || razy dwa || akurat na walentynki :) || bale prawdziwe drewno || wkręciłam wkręty || kawałek sznurka załatwił sprawę || za dnia i w nocy || w tle wiejska ściana ||















Komentarze

  1. Dobra jesteś! Masz zacięcie i cięcie. Piękna wygląda ta ściana z suszkami! Miłego tygodnia:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aneto, jemioła jest utrapieniem w sadzie moim na Pogórzu, zjadła mi już kilka starych jabłoni, trzeba było je wyciąć, innym poodcinać zaatakowane gałęzie, ale to walka z wiatrakami. W tej pustce po dawnej wsi panoszy się, jak chce, i ptaki ciągle zaszczepiają ją u mnie, ale zauważyłam, że sarny bardzo chętnie ją zjadają, choć mówią, że jest trująca. Czytałam Twój komentarz u Go i Rado, jestem Roztoczanką z urodzenia, a w sobotę zwiedzałam tereny o rzut beretem od mojego miejsca rodzinnego. Zaglądam do Ciebie, chociaż dopiero dzisiaj coś napisałam pozdrawiam serdecznie i ciepło, bo mróz daje w kość Maria z Pogórza Przemyskiego

    OdpowiedzUsuń
  3. Guga! Dziękuję bardzo. Teraz, po 'lekkim' uprzątnięciu' jest tych suszek całkiem mało. Ale idzie lato, pewnie będą nowe:DDDD

    Mario! Faktycznie jemioła, może byc strasznym utrapieniem. Nie mniej jednak, wygląda malowniczo. W okolicach Lublina nie ma jej za dużo. Zatem średnia zachowana:D
    Roztocze kocham miłością samotnika:) Bieszczady od kilku lat robią się tłoczne, a na Roztoczu i Przedgórzu Bieszczadzkim są miejsca zampomniane, jakże piękne! Pustelnia w takim miejscu jest moim marzeniem:) A Roztaczanką Wschodnią, Środkową czy Zachodnią jesteś? :DDDD
    Przyznam, że najmniej do tej pory poznałam właśnie Pogórze Przemyskie, nie mniej jednak coś już widziałam, tylko mało:)

    Dziekuję Wam za odziedziny! Zapraszam ponownie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aneto, to jest , można by rzec, Roztocze Południowe, na południe od Suśca i Rebizantów, okolice Cieszanowa. A teraz cieszę się samotnią na Pogórzu Przemyskim, czasami przez dwa dni nie widać żywej duszy, na szlakach mija się czasami pojedyncze osoby, bardzo rzadko. Kiedyś spotkałam zielarza, który na Kopystańce zbierał zioła, wracał drogą koło nas, on był zdziwiony, a ja jeszcze bardziej. A droga ode mnie w stronę Szarego Wilka jest jeszcze bardziej dzika i bezludna, bo kiedyś były to tereny wokół ośrodka rządowego i nie można było się tam budować. Czarnego bociana widziałam blisko nas, prawdopodobnie orzeł bielik mieszka niedaleko, a w zeszłym roku, w lutym, jak wyszło stado jeleni po drugiej stronie potoku, to nie wierzyłam własnym oczom, a zaraz za nimi szli poszukiwacze rogów. Pięknie jest tam, tereny do połażenia na dziko, kontakt z przyrodą, zachody słońca za górą. A w Bieszczadach jest tak tłoczno, no chyba ,że na szlaku granicznym trochę mniej, że w sezonie przestaliśmy tam jeżdzić. A dębową deskę że w ogóle zdołałaś przeciąć, to jestem pełna podziwu, mnie nawet gwóźdź nie chciał wejść w taką wyschniętą.
    Pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego

    OdpowiedzUsuń
  5. Mario, to widzę mamy wiele wspólnego. Też lubisz 'samotność' :) Na początku zazdrościłam tylko Wilkowi, a teraz i Tobie. Może i ja się kiedyś tego szczęścia doczekam. Czarny bocian, zielarze, jelenie, cisza... Rozmarzyłam się:) Na pewno przyjadę i zobaczę te "mroczne odstępy". Może już w tym roku. Może znasz jakieś dobre pole namiotowe w okolicy na Pogórzu z przyzwoitymi sanitariatami? Proszę o wiadomość 'emaliową'.
    Na Roztoczu Południowym najbardziej urzekły mnie ruiny papierni, ruiny kościoła z drzewem w środku i z przykościelnym cmentarzem, koplania kamienia z licznymi śladami skamielin i wspaniałe widoki z ostatnich wzgórz Roztocza na Puszczę Solską i... jeszcze trochę mogę wymienić, ale to pewnie wejdę już w Roztocze Środkowe i dalsze okolice.
    Cięcie jest łatwiejsze niż wbijanie gwoździ w zdrową dębową deskę:D Przy cięciu się ino rozchodzi albo też schodzi, co jest gorsze, bo piłę ściska i może przy cięciu odrzucić. Jak się kręci to tez nie najlepiej, bo z deski grubej na 2cm robi się potem 1cm w miarę prostej (w najlepszym przypadku). A na gowździe są sposoby, tyle że pracochłonne i często z efektami ubocznymi :DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Aj, nie mam jeszcze swojej poczty. Znając Twoje upodobania, jeżeli chodzi o ciszę i spokój, i piękno przyrody, polecałabym Ci pole namiotowe w Kalwarii Pacławskiej, niedaleko stare lipy, pachnące słodko, piękne widoki na południe, kwietne łąki i mało ludzi, węzeł sanitarny w porządku, trzeba troszeczkę podejść, wiem, że ludzie chwalą sobie to miejsce. Oczywiście termin poza wielkim odpustem kalwaryjskim w połowie sierpnia, bo wtedy to ja też nawet w tamtą stronę nie patrzę. Poznałam mieszkańców tamtejszych, ludzie przyjaźni, no i do miasta ze 20 parę km, ale po co wtedy miasto? A niedaleko jest Pustelnia św.Magdaleny na miejscu starego grodziska, grzeszne kobiety okrążają ją na kolanach, też tak robiłam, chociaż wcale nie uważam się za grzeszną, he, he! A księżyc obudził mnie dzisiaj po 3-ciej, dziergam, a w przerwie klikam i snuję się po domu jak duch z kubkiem kawy. Coś zaczyna wiać, może będzie zmiana pogody, mrozu dość pozdrawiam cieplutko Maria z Pogórza Przemyskiego

    OdpowiedzUsuń
  7. Jemiole wszyscy znamy. Ze zlej i dobrej strony (na milosc) ale powiedz na co przeznaczasz ta deske przecieta na pol.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mario! Dziękuję za podpowiedź. To pewnie muszę przespacerować się na kolanach :DDDD Masz zacięcie, dziergać nad ranem. Podziwiam! Od czasu do czasu zdarza mi się wstać tak rano, ale tylko przymusowo, i z tego wstawania wiem już co znaczy powiedzenie ranek-panek :)))) ale to ponad moje siły :)))

    Ataner! Jemioła, mam nadzeję, pomoże mi w niecnych procederach czarownicy :)) Wzmocni energię pochodzącą z kręcenia pierścieniem :DDD
    A deskę, deski, zużyję na szafkę pod radio, o której pisałam w grudniu :) Ciąg dalszy nastąpi :) http://nietylkomeble.blogspot.com/2010/12/jakis-czas-temu-wysza-koniecznosc.html

    OdpowiedzUsuń
  9. No to mnie uspokoilas, ze zrobisz szafke. Ja pomyslalam, ze do przecietej deski na pol przykrecisz zawias i skobel. Trzy otwory, jeden duzy po srodku i dwa mniejsze po bokach i juz dyby gotowe. Taki "mebel" w ogrodzie w centralnym miejscu bardzo dobrze by lagodzil obyczaje gosci.
    Milego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ataner, a wiesz, że to dobry pomysł :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  11. no ja też byłem kiedyś na Roztoczu, widziałem tam białe czaple, orła, wystartował z korony drzewa prosto nade mną, no i koniki polskie :)..czarny bocian raz był też koło mnie!..
    jak ściska piłę, trzeba na końcu wbić jakiś klin, między rozcięcie ;)..najgorzej to wbić gwoździa w mokre drzewo, trzeba najpierw mniejszy otwór wiertarką zrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wilku! Klin pomaga, jeśli nie skręca :D
    Miałeś szczęście z orłem i z czarnym bocianem. Ja jeszcze nigdy z bliska nie widziałam. No może w zoo .... :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję :)

Popularne posty