haftowany obrus
|| obrus || całkiem duży || troszkę malowany igłą || zgrzebne płótno || w poprzednim poście światła nie było :) || tutaj światło płata figle || z kolorystyką || nawet jabłka mało jabłczane ||
|| zamówiłam u biety szal || na pewno wyjdzie cudo ||
Aneto, caly czas jestem pod wrazeniem Twoich talentow. Dla mnie ten obrus to mistrzostwo swiata. Jablka jak najbardziej jablczane. Widac, ze prawdziwe, a nie sztuczne z marketow:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że moja praca Tobie się podoba. Jak tylko będzie trochę cieplej i będę mogła dłużej popracować w szopie i w ogrodzie, to nie omieszkam przedstawić również efekty drewnianej i ogrodniczej pracy :DDD. A kiedy u Ciebie nowe posty podróżnicze?
OdpowiedzUsuńbardzo lubię oglądać Twoje prace tu na blogu i w realu,piękne!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie.
no trzeba cierpliwości, wprawnych paluszków :)..aż szkoda poplamić taki obrusik ;)
OdpowiedzUsuńBieto! Baaaaaaardzo dziękuję, już pędzę!
OdpowiedzUsuńWilku! Z cierpliwością to bywa ciekawie :) czasem i rok z takimi rzeczami mi się schodzi:) A z plamieniem to jest tak: czerwonego barszczu na nim nie podaję :DDD
no nieraz trzeba i 2 lata :)..czyli biały barszcz :DD
OdpowiedzUsuńPrzepiękny haft!
OdpowiedzUsuń